Skany stron zawierających mój artykuł opublikowany w wydawnictwie PZSzach powyżej.
Do góry
2. Zapiski trenera (1) - Szachista (wrzesień 2001)
Do góry
3. Zapiski trenera (2) - Szachista (listopad 2001)
Do góry
4. Zapiski trenera (3) - Szachista (styczeń 2002)
Do góry
5. Zapiski trenera (4) - Szachista (marzec 2002)
Do góry
6. Zapiski trenera (8) - Magazyn Szachista (sierpień 2004)
Do góry
7. Zapiski trenera (8 kontynuacja) - Magazyn Szachista (wrzesień 2004)
Do góry
8. Sekrety debiutowego przygotowania: Aleksander Filipienko (Panorama Szachowa 7-8/2007)
Do góry
9. Repertuar debiutowy - podsumowanie
We wstępie do książki "Szybki kurs debiutów" wydanej przez wydawnictwo Szachowe "Penelopa", dwunasty mistrz świata Anatolij Karpow tak napisał:
Każda faza partii, otwarcie, gra środkowa i końcówka ma duże znaczenie. Jeżeli na początku gry, któraś ze stron uzyska przewagę materialną lub pozycyjną, to zniwelować ją w grze środkowej będzie bardzo trudno. W tej sytuacji do końcówki może w ogóle nie dojść. Bez poprawnej gry w debiucie, nie można więc myśleć o sukcesach w szachach.
Dlatego książki omawiające początkowe stadium partii, monografie debiutowe i encyklopedie cieszą się dużą popularnością wśród arcymistrzów, mistrzów i zawodników niższych kategorii. Teoria i praktyka debiutów stale się rozwija. Dlatego ambitni szachiści, przede wszystkim zawodowi gracze, uważnie obserwują i studiują debiuty.
Kto zaniedba studiowanie teorii debiutów ten szybko pogubi się w gąszczu nowych wariantów i idei. Nawet jedenastemu mistrzowi świata genialnemu Robertowi Jamesowi Fischerowi nie udało się nadrobić straconego czasu. Gdy po dwudziestu latach przerwy w treningach w 1992 roku rozegrał ponownie mecz przeciwko Borysowi Spasskiemu, musiał unikać debiutowych sporów, z czego był wcześniej znany.
Nie ulega więc żadnych wątpliwości, że faza debiutowa we współczesnych szachach odgrywa bardzo ważną rolę. Bowiem co da komuś znajomość końcówek nawet świetna kiedy się do nich nie dojdzie, ponieważ partia zostanie rozstrzygnięta wcześniej. Dlatego szachiści wyższych kategorii tak mocno przywiązują uwagę granym przez siebie otwarciom. Bardzo ważną rolę odgrywa optymalnie dopasowany do stylu gry zawodnika repertuar debiutowy. Powinien być on dobrze opracowany i możliwie szeroki, aby utrudnić przeciwnikowi na przygotowanie się do partii. Zawodnicy starają się też wprowadzać w swych partiach nowe idee, aby tym zaskakiwać przeciwnika. Tak więc trening silnego szachisty to w głównym stopniu praca nad debiutami!
Uczenie się otwarć musi polegać na studiowaniu całych wzorcowych partii. W ten sposób można prześledzić fazy przejściowe do gry środkowej i nawet końcówki. Można poznać przez to typowe pozycje. Na przykład grając czarnymi gambit hetmański musimy zapoznać się z takimi typowymi strukturami pionkowymi jak: izolowany pionek w centrum, wiszące pionki, ustawienie c3-d4, atak mniejszościowy itd. I to wszystko będzie połączone ze swoim repertuarem debiutowym. Nie powinno być więc normalnie problemów w czasie partii z realizacją typowych planów. Jest to kolosalne ułatwienie w czasie gry, gdyż znając schematy strategicznych i taktycznych planów szybko znajdujemy właściwą drogę i unikamy jednocześnie niedoczasów.
Jak opracować własny repertuar debiutowy?
1. Musi on być przede wszystkim dopasowany do stylu gry zawodnika. Nie może być tak, że gracz o taktycznych zdolnościach gra jakieś pasywne i schematyczne otwarcia. Powinien grać zdecydowanie dynamiczne i ostre warianty!
2. Najpierw musi nastąpić przygotowanie teoretyczne. Trzeba zapoznać się z ogólnymi planami strategiczno-taktycznymi danego otwarcia (lub wariantu). Ważne jest poznać partie wzorcowe. Dużą pomocą powinna być literatura fachowa, czyli książki debiutowe. Jest ich obecnie bardzo dużo na rynku wydawniczym w języku angielskim. Niestety w języku polskim jest bardzo mało podręczników na ten temat.
3. Następnie trzeba szczegółowo przeanalizować wybrane warianty. Ważne jest znalezienie własnych rozwiązań (planów).
4. Konieczne jest ogranie nowych wariantów w partiach towarzyskich, mało ważnych spotkaniach, partiach błyskawicznych i ewentualnie poprzez Internet.
5. Dopiero po zdobyciu pewnych doświadczeń praktycznych można włączyć nowe systemy do swego repertuaru debiutowego i zacząć stosować je w ważnych imprezach szachowych.
Do góry
10. Punkt szkoleniowy w Częstochowie w latach 1977-1981
Nie ma żadnych wątpliwości, że rozwój sportowy szachisty dokonuje się pod wpływem systematycznej pracy szkoleniowej. Ale bez pomocy trenera nie ma mowy o szybkich postępach zawodnika. Doświadczony szkoleniowiec potrafi zorganizować optymalny trening, przygotować właściwe materiały szkoleniowe, rozwiązać wszelkie problemy dotyczące gry zawodnika i zmobilizować go do systemowych zajęć. Ważne jest też to, że trener potrafi przygotować swych podopiecznych do pracy samoszkoleniowej. Przecież zawodnik nie będzie ciągle prowadzony za rączkę. Od pewnego momentu będzie musiał podjąć decyzję usamodzielnienia się i potem polegać w głównej mierze na własnych umiejętnościach.
Doskonale rozumiał te problemy znakomity mistrz kompozycji szachowej i ówczesny prezes Okręgowego Związku Szachowego w Częstochowie Eugeniusz Iwanow. Z jego inicjatywy powstał w połowie 1977 roku szachowy ośrodek metodyczno-szkoleniowy w Częstochowie.
Mnie zaproponowano stanowisko trenera. Moimi podopiecznymi zostali młodzi i utalentowani zawodnicy, przyszli reprezentanci kraju i olimpijczycy: Roman Tomaszewski, bracia Artur i Bogusław Sygulscy, Jacek Flis, Tomasz Giżyński, Tadeusz Karpik, Czesław Sajko i inni. Od czasu do czasu w zajęciach brał udział także młodziutki Witalis Sapis i czołowa juniorka kraju Bożena Sikora, która później wyszła za mąż za Tomasza Giżyńskiego.
Byłem praktycznie trenerem-konsultantem. Przyjeżdżałem do Częstochowy na weekendy i rozwiązywałem wszystkie problemy, które nurtowały moich podopiecznych. Dostarczałem też materiały szkoleniowe, pomagałem im w przygotowaniu repertuaru debiutowego itd. Wszyscy reprezentowali barwy klubu "Skra-Komobex" Częstochowa.
Młodzież w szybkim tempie czyniła wyraźnie postępy. W konkurencji indywidualnej byli najlepsi w kraju. Liderem był Roman Tomaszewski, który wygrał w Jeleniej Górze w 1978 roku silny międzynarodowy turniej młodzieżowy. Reprezentował dwukrotnie nasz kraj w mistrzostwach świata juniorów (1978 - Graz i 1979 - Skien).
W 1979 roku w rozgrywkach II ligi ta młoda drużyna (średnia wieku 19.5) zajęła w swej grupie pierwsze miejsce i awansowała do I ligi. Był to pierwszy przypadek w historii polskich szachów, że w grupie najlepszych ekip znalazła się drużyna juniorów. W drużynowych mistrzostwach Polski seniorów w Jaszowcu w 1980 roku ten młody zespół zajął 5 miejsce.
W Częstochowie ceniono te sukcesy. W plebiscycie Gazety Częstochowskiej znalazłem się dwukrotnie (1979 i 1980) w piątce najlepszych trenerów w częstochowskim sporcie.
Próbowałem tym wydarzeniem zainteresować redaktora naczelnego miesięcznika "Szachy". Zaproponowałem napisanie artykułu o funkcjonowaniu punktu szkoleniowego w Częstochowie i wynikające z tego korzyści dla polskich szachów. Władysław Litmanowicz odmówił, tłumacząc się brakiem miejsca na tego typu informacje.
Moja propozycja organizacji podobnych ośrodków szkoleniowych na terenie kraju nie znalazła akceptacji ówczesnego kierownika wyszkolenia Polskiego Związku Szachowego.
Po moim wyjeździe z Polski nie znaleziono następcy na moje miejsce i ośrodek w Częstochowie w krótkim czasie zawiesił bezpowrotnie swoją działalność.
Notatki o moich byłych podopiecznych z Częstochowy w Wikipedii:
Roman Tomaszewski
Artur Sygulski
Bogusław Sygulski
Jacek Flis
Bożena Sikora
Witalis Sapis
Poniżej zamieszczam skany dokumentów i wycinków gazet dotyczących zagadnień omówionych powyżej (siłą rzeczy skany są nie najlepszej jakości) - opisy uważam za zbyteczne, dla zainteresowanych jest pełna jasność
;)
Do góry
11. Szkolenie w Polsce w latach 1978-1981 (część 1)
Dnia 1 czerwca 1978 roku zostałem trenerem kadry Polskiego Związku Szachowego. Pisałem już o tym w "Ciekawostkach 2007" w punkcie 1.
Kierownikiem wyszkolenia był wtedy Krzysztof Sznapik, brat naszego olimpijczyka Aleksandra. Po poprzednim trenerze kadry Krzysztofie Pytlu otrzymałem w spadku pustą teczkę z napisem "Trener kadry". Okazało się, że były mistrz Polski przez cały rok swego urzędowania nic nie zrobił. Zaczynałem swoją pracę praktycznie od "zera".
Na początku czerwca zostałem poproszony przez ówczesnego prezesa PZSzach Czesława Wiśniewskiego na rozmowę. Piastował on wysoką funkcję w Związku Socjalistycznym Młodzieży Polskiej. Takie były wtedy czasy, że partia komunistyczna miała także pod kontrolą wszystkie związki sportowe w Polsce. Prezes Wiśniewski na szachach się za bardzo nie znał, ale zaskoczył mnie zdrową oceną polskiej czołówki: "Panie Konikowski, nasza kadra stoi od lat w miejscu i ten stan na pewno się nie zmieni. Niech pan weźmie się za młodych. Proszę opracować program szkolenia młodzieży".
W ciągu około miesiąca przedstawiłem prezesowi "Ramowy program szkolenia juniorów i juniorek". Zwróciłem w nim między innymi uwagę na działalność ośrodka szkoleniowego w Częstochowie. Uważałem, że organizacja podobnych punktów na terenie kraju i stworzenie warunków do systematycznego szkolenia powinno podnieść w radykalny sposób poziom szachów wyczynowych. Czesław Wiśniewski zaakceptował moje propozycje. W czasie kolejnego spotkania poinformował mnie, że są czynione starania, aby kierownikiem wyszkolenia został Zbigniew Czajka. Nie pamiętam w tej chwili, kiedy to dokładnie nastąpiło. To było chyba pod koniec 1978 lub na początku 1979 roku.
Natychmiast po objęciu stanowiska kierownika wyszkolenia przez Zbigniewa Czajkę, przedstawiłem nowemu szefowi - zatwierdzony wcześniej przez prezesa Wiśniewskiego - opracowany przeze mnie program szkolenia. Zbigniew Czajka nie miał z początku żadnych zastrzeżeń. Różnica zdań pomiędzy nami nastąpiła w momencie, gdy przedstawiłem mu plan organizacji punktów szkoleniowych na terenie kraju. Zaproponowałem mianowicie, aby takie ośrodki - na bazie doświadczeń Częstochowy - zorganizować na razie w większych miastach, które miały zaplecze trenerskie: Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań, Bydgoszcz, Łódź, Katowice i Lublin.
Inicjatywa powinna wyjść od nas, czyli wysyłamy, jako Polski Związek Szachowy, pisma z konkretnym projektem do poszczególnych związków okręgowych z kopiami do federacji sportowych. Zbigniew Czajka odrzucił moją ideę. "Mamy w tej chwili inne problemy do rozwiązania" stwierdził. W pierwszym momencie zamierzałem interweniować u prezesa Wiśniewskiego. Ostatecznie zrezygnowałem z tego pomysłu. Byłem przekonany, że Czajka da się w końcu przekonać do zalet takich ośrodków szkoleniowych. Po rozgrywkach I-ligi seniorów w Jaszowcu w 1980 roku, kiedy to trenowana przeze mnie drużyna juniorów zajęła 5 miejsce, mój przełożony był gotowy zaakceptować mój plan. Ale do tego - z uwagi na mój wyjazd w dniu 29 maja 1981 roku z Polski - już nie doszło.
Moja koncepcja - stworzenie młodzieży możliwości systematycznego szkolenia pod okiem doświadczonych trenerów w punktach szkoleniowych w całej Polsce - nigdy nie została zrealizowana w praktyce!
Zdjęcia pochodzą ze zbiorów dr Andrzeja Filipowicza
Do góry
12. Szkolenie w Polsce w latach 1978-1981 (część 2)
Zbigniew Czajka był zdania, że sprawą priorytetową w naszej działalności powinny być zgrupowania szkoleniowo-sportowe. Tutaj nie było żadnych wątpliwości. W moim programie ten problem był mocno uwypuklony.
Jako junior byłem dwukrotnie na obozach kadry. Opisałem to w "Polemikach" w punkcie 6. Chciałem, aby nasze zgrupowania były lepsze od tych organizowanych w przeszłości.
Najpierw ustaliliśmy składy osobowe zgrupowań. Następnie kontaktowałem się osobiście lub listownie z zawodnikami i zawodniczkami w celu zebrania ich propozycji dotyczących tematyki i wykładowców. Dopiero na bazie tych informacji ustalałem tematykę zajęć i skład trenerski. Dalej przedkładałem taki projekt Zbigniewowi Czajce, który wnosił swoje uwagi. Ostatecznie wspólny program był wysyłany uczestnikom zgrupowań.
Nasze zadania były jasne. Tematykę zgrupowania opracowywałem sam w oparciu o sugestie potencjalnych uczestników. Każde zgrupowanie miało program! Tematyka była różnorodna. Ja dokonywałem wyboru trenerów i proponowałem im tematy zajęć. Natomiast Zbigniew Czajka był odpowiedzialny za stronę organizacyjną. Jego zasługą było wprowadzenie dyscypliny na zgrupowaniach młodzieżowych. Każdy uczestnik musiał posiadać strój sportowy. Ranna zaprawa fizyczna była przymusowa. Organizował ćwiczenia sportowe (siatkówka, koszykówka i piłka nożna) oraz wycieczki w góry.
Po wyjeździe z kraju zapomniano o mojej pracy w Polskim Związku Szachowym i moim wkładzie w rozwój systemu szkoleniowego młodzieży. Te wszystkie zasługi przypisuje się wyłącznie Zbigniewowi Czajce!
W "Gazecie Wyborczej" (Magazyn 25-276) Stefan Gawlikowski w artykule "Szachowe dzieciństwo" napisał, że twórcą "polskiej szkoły dziecięcej" jest Zbigniew Czajka. Napisałem list do autora tekstu z wyjaśnieniem tego problemu. Odpowiedzi nie było, ale mój prywatny list został bez mojej zgody opublikowany na łamach gazety w dziale "Listy od czytelników" (Magazyn 40/291 z 2-3.10.1998). Kopię wysłałem do wiadomości Zbigniewowi Czajce.
W dniu 14 września 1997 roku odbyła się w Berlinie - w ramach szkolenia trenerów niemieckich - prelekcja przedstawiciela Polskiego Związku Szachowego Jacka Bielczyka o szachach młodzieżowych w Polsce. Z jego relacją nie mogłem się zgodzić. Napisałem więc list do Zbigniewa Czajki z prośbą o zajęcie stanowiska. W odpowiedzi z dnia 15 października 1997 roku szef wyszkolenia PZSzach jasno określił naszą wspólną rolę w kształtowaniu systemu szkoleniowego w Polsce w latach 1979-1981.
Załączam też "Załącznik do wniosku o awansowanie trenera Jerzego Konikowskiego do I klasy" w opracowaniu Zbigniewa Czajki.
Mimo tych jasnych faktów, w dalszym ciągu pomija się moją rolę w szkoleniu młodzieży polskiej w latach 1978-1981.
Andrzej Filipowicz w tekście pt. "Zbigniew Czajka" (Magazyn Szachista, wrzesień 2009) na stronie 17 pisze: "Praktycznie stworzył system szkolenia juniorów w skali krajowej". Natomiast Tomasz Lissowski w artykule "Zbigniew Czajka" (Panorama Szachowa 5-6, 2009, strona 63) napisał: "Był pomysłodawcą systemu szkolenia juniorów, wcześniej de facto nieistniejącego. Za jego kadencji zaczęto organizować zgrupowania kadry juniorów-pierwsze odbyło się w 1980 roku w Zakopanem". Z tym wątkiem nie mogę się zupełnie zgodzić!
Załączone pisma Zbigniewa Czajki są wystarczającymi dowodami o mojej roli w kształtowaniu systemu szkolenia młodzieży w latach 1978-1981. Mam nadzieję, że w przyszłości - osoby zajmujące się historią polskich szachów - uwzględnią mój wkład w tym procesie!
Do góry
13. Szkolenie w Polsce w latach 1978-1981 (część 3)
W 1979 roku odbyły się trzy zgrupowania:
1. Zakopane - obóz kadry męskiej i juniorów (29.04.-13.05.)
2. Zakopane - obóz kadry kobiet i juniorek (15-30.06.)
3. Giżycko - obóz kadry juniorów i młodzików (3-14.07.)
Na wszystkich obozach byłem wykładowcą. W Giżycku pełniłem dodatkowo funkcję kierownika zgrupowania, bowiem w tym czasie Zbigniew Czajka miał urlop.
Oczywiście nie byłem jedynym trenerem. Zapraszaliśmy do wykładów czołowych zawodników i trenerów: Włodzimierza Schmidta, Jerzego Kostro, Krzysztofa Pytla, Jacka Bednarskiego, Stefana Witkowskiego, Władysława Schinzla, Andrzeja Filipowicza, Waldemara ¦wicia, Stanisława Gawlikowskiego, Ryszarda Bernarda, Karola Pinkasa. Nawet udało mi się raz namówić Zbigniewa Czajkę do wykładu na zgrupowaniu kobiet na temat "Ćwiczenie techniki liczenia wariantów". Byłem obecny w czasie tych zajęć i muszę potwierdzić, że były bardzo udane.
Bezpośrednie kontakty z kadrą umożliwiły mi poznanie metod treningowych naszej czołówki krajowej. W głównym stopniu polegały one na pracy z otwarciami. Oglądałem też notatki debiutowe kadrowiczów, które zawierały przeważnie krótkie warianty zakończone komentarzem znaczkowym. Jedynie Ryszard Skrobek zbierał całe partie. Wycinał interesujące go materiały z różnych pism szachowych (przeważnie z Szachmatnego biuletynu) i następnie segregował je tematycznie w kopertach. To mi się podobało, gdyż od dawna polecam studiowanie teorii debiutów właśnie na bazie kompletnych partii wzorcowych.
W "Zapiskach trenera" (3) opisałem, że w czasie jednego ze zgrupowań kadry juniorów doszło pomiędzy mną i jednym z trenerów - członkiem kadry mężczyzn - do ożywionej dyskusji na temat studiowania debiutów. W tekście nastąpiła pomyłka. To miało wydarzenie w czasie pierwszego zgrupowania w Zakopanem w 1979 roku. Owocem tej polemiki był opracowany później przeze mnie KOMUNIKAT SZKOLENIOWY Nr 1/79, który załączam.
Efektywna praca nad otwarciami jest w dalszym niedoceniana przez polskich trenerów. Przekonałem się o tym na mojej pierwszej sesji Akademii Młodzieżowej w Zakopanem w 1999 roku. Ale o tym napiszę dokładnie nieco później.
Jeszcze raz powtarzam, że praca nad teorią debiutów musi polegać na studiowaniu całych wzorcowych partii, aby w ten sposób prześledzić fazy przejściowe do gry środkowej i nawet końcówki. Można poznać przez to typowe plany gry i ważne struktury pionkowe. Ta wiedza ułatwi nam zrozumienie problemów strategicznych i taktycznych w granych przez nas otwarciach.
Do góry
14. Quo vadis polskie szachy? - Magazyn Szachista (sierpień 2003)
Do góry
15. Reakcje czytelników - Magazyn Szachista (wrzesień 2003)
Do góry
16. Odpowiedź - Magazyn Szachista (październik 2003)
Do góry
17. Zapiski trenera (9) O statystyce i prognozowaniu (Magazyn Szachista luty 2005)
Do góry
18. Zapiski trenera - Literatura podstawą sukcesów!
Do góry
19. Proporcje treningu w szachach (Poradnik Szachisty 2/2002)
Do góry